Nasze polskie przyzwyczajenia… dżemik ze śmietaną SCD oraz wołowina inaczej

Wiele jest takich produktów, do których my, Polacy jesteśmy przyzwyczajeni od dziecka i bez których wydaje nam się, żebyśmy żyć nie mogli. Osobiście nie jestem aż taką tradycjonalistką, mogę spokojnie żyć bez schabowego w panierce czy bez świeżych bułeczek na śniadanie. Zresztą na marginesie powiem, że nie jestem fanką wieprzowiny, dlatego raczej będzie o niej niewiele. Zmiany, które dotyczą szczególnie diet, na początku są dla nas szokiem, a potem… zawsze to wszystkim powtarzam: wszystko jest kwestią przyzwyczajenia.

Na początku diety też odczuwałam lekkie przerażenie, że jak to, bez chlebka, bez dżemiku, bez majonezu, bez fryteczek? Ojej no ciężko, ale chyba jakoś to zniosę… Z każdym dniem, kiedy wiedziałam o diecie coraz więcej, zamawiałam kolejne książki kucharskie (to mój nałóg 😉 ), przyzwyczajałam się do niej, do jej zasad, do nowych posiłków oraz zmienionych smaków.

Czytałam historie ludzi (chyba najwięcej jest ich w USA), którzy pozbyli się chorób, żyją normalnie, bez symptomów (latami!), są szczęśliwi, mają rodziny, podróżują, pracują, dbają o swoje zdrowie, uprawiają sporty, cieszą się życiem….. i jedzą inaczej.

Pomyślałam wtedy – ja też tak będę! Chcę przestać myśleć non stop o moich symptomach, wyczekiwać dnia, kiedy przyjdzie kolejna remisja. Chcę ją mieć długo, najdłużej jak się da, przejdę na tę dietę, i już. Moja determinacja była na tyle silna, że odkąd zaczęłam dietę SCD, nic mnie nie złamało, żadne ciasta, słodycze, lody, bułeczki, makarony, nic. Elaine (autorka książki „Breaking the Vicious Cycle”) mówi, że jeśli ktoś wytrzyma na tej diecie pierwsze dwa miesiące, to znaczy, że da radę być na niej 1,5- 2 lata. Myślę, że to prawda. Takiego właśnie czasu potrzeba, pisze w książce Elaine, aby zdrowie jelit wróciło do normy. Wtedy można próbować powolutku dołączać „zabronione” produkty. Jednak, autorka pisze dalej, jeśli już ktoś jest na tej diecie 2 lata, to rzadko się zdarza aby wrócił do poprzedniego sposobu żywienia. Czyżby z przyzwyczajenia? 😉

Moim zdaniem, te wszystkie tradycje kulinarne z rodzimej kuchni można zmienić. Wszystko jest w Twojej głowie. Zmiana myślenia nastąpi wtedy, kiedy bardzo mocno tego zapragniesz 🙂

Rozpisałam się za bardzo, a miało być o dodatkach 😉 Przepis na majonez już podawałam, pierwszy przepis na chleb też (a będzie ich więcej), dzisiaj obiecany dżemik oraz śmietana SCD.

DŻEM MORELOWY*, składniki podane na około 250ml dżemu: 170g (1/2 kubeczka) suszonych moreli, 120ml (1/2 kub.) wrzącej wody, 250ml (1 kub.) świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy, 75g (1/4 kub.) miodu, 250ml (1 kub.) wody.

Rozdrobnij morele (w robocie kuchennym lub nożem), włóż do garnka i zalej je wrzątkiem. Jak już wchłoną wodę (ok. 10min), dodaj sok z pomarańczy oraz miód i zagotuj całość. Mieszaj i dolewaj wody (max. 250ml) jeśli to konieczne. Gotuj 50-60min, do momentu aż dżem zrobi się gęsty. Trzymaj w słoiku w lodówce.

Ten dżem jest idealny do chleba SCD, omleta, ciasta bananowego czy do naleśników (przepis wkrótce).

DOMOWY DŻEM MORELOWY SCD*

 

ŚMIETANA SCD*: składniki podane na około 740ml śmietany SCD: 620ml (2 i 1/2 kubeczka) śmietany oraz 120g (1/2 kub.) jogurtu naturalnego (bez dodatków).

Przelej śmietanę do garnka i zagrzej mocno, ale nie dopuść aby się zagotowała (ok. 85°C), następnie pozwól jej wystygnąć do temp. 45°C i zmieszaj z jogurtem. Zostaw na czas fermentacji na 24h. (Umieść tak przygotowaną śmietanę w jogurtownicy).

Dokładny opis pracy jogurtownicy podany został w poście o jogurcie SCD.

Możecie użyć śmietany niskotłuszczowej, ale moim zdaniem najlepsza śmietana SCD wychodzi z kremówki, takiej tłustej śmietany. Idealna do mizerii, ciast czy lodów, o których będzie mowa jutro.

* Przepis pochodzi z książki Sandry Ramacher „HEALING FOODS Cooking for Celiacs, Colitis, Crohn’s and IBS”

 

A dziś szybki przepis na wołowinę. Samo smażenie trwa krótko, więcej czasu potrzebujesz na przygotowanie składników. „Stir fry” oznacza smażenie z intensywnym mieszaniem potrawy, którą smaży się w woku, a metoda ta pochodzi z Chin. Dość często gości u nas taka potrawa, oboje ją bardzo lubimy. Moja połówka dostaje to danie z makaronem sojowym lub ryżowym i zamiast soli przyprawiam jego danie sosem sojowym, aha no i oczywiście większą ilością chilli.

WOŁOWINA „STIR FRY”, czyli smażona na szybko: ok 400g wołowiny, 1 marchewka, 1 czerwona papryka, pół zielonej papryki, kilka łodyg szczypioru wraz z białą częścią, kawałek świeżego imbiru ok. 2cm, (lub płaska łyżeczka imbiru w proszku), 3 ząbki czosnku, szczypta chilli w proszku lub 2mm papryczki chilli (opcjonalnie), łyżeczka miodu, sól morska, olej do smażenia oraz olej sezamowy.

WOŁOWINA SMAŻONA NA SZYBKO Z PAPRYKĄ I SZCZYPIOREM

Pokrój wołowinę, papryki i szczypior w paseczki, z marchewki zrób wiórki (za pomocą obieraczki do ziemniaków) lub pokrój w cienkie paseczki. Czosnek oraz imbir obierz i zetrzyj na drobnej tarce. Rozgrzej woka (lub głębszą patelnię), wlej 2 łyżki oleju, dodaj imbir z czosnkiem (bądź ostrożny, czosnek szybko się przypala), od razu dodaj mięso i chilli, smaż mieszając, aby nie przywierało, poczekaj aż mięso puści sok (niech odparuje), następnie dodaj pozostałe warzywa, mieszaj, ewentualnie podlej troszkę wodą, jeśli przywiera. Warzywa powinny zostać chrupiące, nie gotuj ich zbyt długo. Zdejmij z ognia, dodaj miód, łyżkę oleju sezamowego, sól i zamieszaj całość.

 

 

10 myśli na temat “Nasze polskie przyzwyczajenia… dżemik ze śmietaną SCD oraz wołowina inaczej

  1. Wszystko fajnie, pięknie, tylko trzeba mieć czas na taką dietę:( Wychodzę z domu o 7, wracam ok 19, wtedy jestem tak zmęczona że ciężko wziąć się za gotowanie (bardzo lubię gotować ale jak mam czas i jestem wypoczęta). Na razie staram się, jak mogę ale jest ciężko. Mam plan, muszę mieć ugotowane danie na bierzący i następny dzień. W pracy na szczęście mogę odgrzewać moje obiadki…chciałabym kilka dni wolnego na przygotowanie przetworów (wszystkie dżemy które mam w domu są z cukrem) i zamrożenia warzyw i owoców (w zimie są drogie i niesmaczne i nie wszystkie dostępne, chcąc być na diecie muszę zabezpieczyć się na zimę:D ) więc mam plan… daje sobie jeszcze miesiąc, jak będzie ciężko lub efekty będą słabe to biorę urlop i lecze się. Czuje, że muszę poświęcić się w 100% . Wybór jest prosty, brać latami sterydy i żyć z bólem czy być zdrowym? WYbór bardzo prosty…:)

    PS: Czy możemy używać mleka kokosowego i trawy cytrynowej? zdaje się że mam fajny i smaczny przepis:)

    Polubienie

    1. Przyznaję, na tą dietę trzeba poświęcić trochę czasu. Tutaj nie ma mowy o złapaniu byle czego na mieście albo kupnie lunchu w drodze do pracy.. Na początku jest ciężkawo, tym bardziej przy takim trybie pracy, o którym piszesz. Z czasem nabiera się wprawy i przygotowywanie posiłków staje się naturalne, nie zastanawiasz się czy Ci się chce, bo żeby zjeść trzeba sobie samemu ugotować. Są potrawy, które można zrobić na parę dni do przodu (np. w dzień wolny) lub zamrozić w porcjach. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy ma na to czas. Pytanie tylko co jest priorytetem.
      Co do dżemu, nie jestem pewna czy można go zrobić w dużej ilości na zapas. W nim nie ma konserwantów oraz cukru (nie wiem czy się nie popsuje). Ja robię na bieżąco, skończy się słoik, robię następny. Pewne rzeczy już tak wchodzą w krew, że robisz je szybciej, sprawniej, z przepisem w głowie.
      Trzymam kciuki za dobre wybory 🙂

      Przeczytałam ostatnio w jednym z wywiadów z lekarzem medycyny naturalnej, powiedział: lekarzom nie zależy na zdrowiu pacjenta, lekarzom zależy na tym, aby pacjent wrócił po kolejną receptę, bo wtedy on zarabia, firma farmaceutyczna zarabia i o to w tym biznesie chodzi.
      Aż włos się na głowie jeży, bez komentarza.

      P.S. Kokosowe mleko (najlepiej zrobione w domu samodzielnie) można wprowadzić do diety po ok 6mies. (ja wprowadziłam w 3 miesiącu). Jeśli koniecznie takie ze sklepu to koniecznie bez cukru oraz z jak najmniejszą ilością E itp. Trawy nie znalazłam, ale myślę, że jest OK.

      Polubienie

  2. Co do dżemów, to zawsze robiłyśmy z mamą i babcią dużo słowików na następny rok. One były dobre, zawekowane, jeszcze kilka zostało mi z poprzedniego roku ale mają cukier:/ Wczoraj mama zrobiła kilka dżemów truskawkowych z miodem – na próbę:) mam nadzieję że do omleta będą jak w sam raz!

    Co do tych lekarzy to też już tyle razy słyszałam, że leczą skutek a nie przyczynę itp. Przez wiele lat, leczyłam się w szpitalu w Warszawie przy ul. Wołoskiej, tam niby świetny nowoczesny oddział dla „jelitowców” . Fajnie bo dużo młodych pacjentów, dużo znajomych ale na tym koniec. Mam wrażenie że wszystko jest robione na jedno kopyto…jak nie sulfasalazyna, to leki immunosupresynjne, jak nie to, to sterydy, coraz wieksze dawki, a jak nie sterydy to zajmują się promocją stomi, zachęcają do robienia jej. Jak nie zgodziłąm się na operacje to kazali mi podpisać jakiś dokument, że liczę się ze skutkami nie podjęcia się operacji. Już więcej tam nie wróciłam. Teraz zmieniłam szpital na onkologiczny. Tam jest mało jelitowców ale pani doktor bardzo przejęła się moim przypadkiem, zaczęła zastanawiać się i drążyć temat ( min. kwasotowości przewodu pokarmowego). Przykre jest to, że w szpitalach w ogóle nie zwracają uwagi na dietę. Tyle razy lekarze mi mówili, że w tym stanie to dieta nie ma najmniejszego wpływu. Pamiętam jak zamawiałyśmy pizzę w szpitalu, mnóstwo automatów stało na korytarzu z batonami i słodkimi napojami…To jest promocja zdrowia? Jak pacjenci mają się wyleczyć jak pod nos podsuwane są produkty które nam szkodzą. Podsuwane pod nos pacjentom tony bułek, ziemniaków i słodyczy to działąnie na szkode pacjentów. :/ Szkoda że dopiero teraz do mnie to dotarło. Pamiętam jak byłam u pewnego zielarza i namawiał mnie na dietę bezglutenową i bez cukru. (podobna do SCD). Nie byłam wtedy na nią gotowa, nie wierzyłam mu że dieta może pomóc i to jeszcze tak drastyczna,,,bo myślałam że w szpitalu, że wiedzą lepiej..:/ Dlatego ciesze się że wróciłam na odpowiednią drgoę, trafiłam na Twojego bloga!! Jesteś kochana! Widzę światełko w tunelu, że kiedyś moje życie będzie normalne. Zrobiłam wczoraj roladki ze szpinakiem z twojego przepisu…są pyszne! idę zjeść ostatnią! buziaki!::*

    Ps.jadę również na zakupy do Warszawy, chcę kupić tą mąkę migdałową czy kokosową :))

    Polubienie

    1. Dzięki za miłe słowa 🙂 To wszystko co piszę na blogu piętrzyło się we mnie miesiącami. Miałam w sobie tyle chęci, żeby to jakoś przekazać ludziom w PL, myślałam o tym, żeby napisać do telewizji śniadaniowej, aby poruszyli ten temat, aż w końcu podjęłam decyzję o blogu. Tak się cieszę, że mogę pomóc 🙂
      Mąkę migdałową czy kokosową w ostateczności można zrobić samemu z migdałów (bez skórek) lub z wiórek niesłodzonych, ale trzeba mieć robota kuchennego z bardzo szybkimi obrotami.
      Co do szpitali, to… bez komentarza.
      Czekam na wieści jak wyszły i jak długo „pożyją” dżemy na miodzie, sama jestem ciekawa. I zazdroszczę polskich truskawek 🙂

      Polubienie

    2. Znalazłam właśnie info, że dżem z miodem powinien być skonsumowany w ciągu 2 tyg od otwarcia, a zamknięty może stać miesiącami, jeśli tylko słoiki zostały wygotowane… 🙂

      Polubienie

  3. W koncu postanowialam napisac. Pierwszy raz od tylu lat, a choruje na UC od 2009. Nie bede sie rozpisywac. Napisze konkrety 🙂
    Jestem na SCD od 6 tygodni, widze poprawe. Niestety krwawienia nie ustepuja, ale sa rzedziej. Najczesciej w nocy i nad ranem. Robie badania regularnie krwi i moczu. Skonsultowalam je z moim internista i wszystko jest super, zelazo sie poprawilo (a wczesniej mialam niedobor), ogolne wyniko ok. Oprocz CRP, ale to norma przy tej chorobie, ze jest podwyzszone. Jeszcze ciala ketonowe mi wyszly w moczu, ale to tez standardowe przy stosowaniu diety niskoweglowodanowej. Najbardziej boli mnie to, ze nie moge trafic na dobrego gastroenterologa, a internista mowi, ze mam zjesc chociaz troszke chleba, czy kaszy zeby tych cial ketonowych nie bylo. Oni nic nie rozumieja, nie sluchaja pacjenta. Ja czuje poprawe i musze w tym wytrwac, chociaz nie jest latwo.
    Mam jeszcze pytnie, czy magnez moge pic?
    Pozdrawiam i dziekuje za tego bloga !!! :*

    Polubienie

    1. Hej Angel 😉 Dziękuję Ci za komentarz. Z tym krwawieniem…bądź cierpliwa, każda rana potrzebuje czasu, żeby się zagoić.
      Co do magnezu – nie sądzę, żeby to było zakazane, w końcu to suplement diety, jeśli potrzebujesz, to OK.
      Wytrwałości 🙂
      Pozdrawiam!

      Polubienie

Dodaj komentarz